Czy substancje psychodeliczne mogą być odpowiedzią na choroby XXI wieku?

Dziś obiecane parę słów o działaniu psychodelików! Jak wspominałam we wcześniejszym tekście substancje psychodeliczne cechują się niskim potencjałem uzależnienia, ale w sumie… dlaczego tak się dzieje? Psychiatra oraz farmakolog – David Nutt, w jednej ze swoich książek napisał, że psychodeliki nie są w stanie uzależnić, gdyż, między innymi, cechują się nagłą tolerancją – przy wzięciu kolejnej dawki w małym odstępie czasu od poprzedniej będzie miała ona znikome działanie. Chcąc zatem doświadczyć efektów substancji psychodelicznych w krótkim odcinku czasu musielibyśmy zażyć znacznie większą ilość niż poprzednio, co wręcz implikuje niemożność nałogowego zażywania psychodelików. David Nutt stworzył także cały wykres szkodliwości najpopularniejszych substancji psychoaktywnych – zgodnie z nimi to właśnie alkohol jest najniebezpieczniejszą substancją psychoaktywną, a jednak spotkać ją można na każdym kroku 😉 LSD czy psylocybina znajdują się dopiero na samym końcu wykresu.

W 2004 roku farmakolodzy z University of Michigan przeprowadzili badanie na zwierzętach w celu zbadania potencjału uzależniającego psylocybiny. Substancję tę podawano małpom, a następnie patrzono jaki wybór podejmą po pewnym czasie – czy zdecydują się na wybór dźwigi z kolejną dawką psylocybiny, czy wybiorą dźwignię po której dostawały sól fizjologiczną. Co zaskakujące, zwierzęta nie wybierały kolejnych dawek psylocybiny częściej niż soli fizjologicznej, co jest odmienną sytuacją w przypadku identycznych badań z użyciem heroiny czy kokainy. Badania powtarzana wielokrotnie i jednoznacznie ukazywały one, że w przypadku stosowania, nawet długofalowo, substancji psychodelicznych nie występuje potrzeba kompulsywnego sięgania po te substancje, a w przypadku odstawienia nie pojawia się zespół odstawienny.

Niski potencjał uzależnienia może wynikać także ze zmienności stanów po zażyciu w których może znaleźć się osoba po psychodelikach. Doświadczenie psychodeliczne jest doświadczeniem bardzo głębokim, potrzebującym integracji, zdarza się, że te doświadczenia wykraczają poza paletę odczuć miłych czy komfortowych. To właśnie ta zmienność i brak możliwości przewidzenia doświadczenia psychodelicznego niejako wyklucza mechanizm uzależnień – ciężej sięgać nam po narzędzia, które są w stanie aktywować bolesne wspomnienia czy traumy. Matthew Jonson, profesor na John Hopkins Medicine, tłumaczy, że właśnie dlatego nasz mózg dużo trudniej tworzy pozytywne skojarzenia z użyciem grzybów czy LSD, w porównaniu z użyciem na przykład alkoholu, gdyż doświadczenia te są nieprzewidywalne.

Jednak jak jest w rzeczywistości? Czy nie można uzależnić się od psychodelików, biorąc pod uwagę inny wskaźnik niż czysto fizyczny? Moim zdaniem kluczem do odpowiedzi na to pytanie jest przyjęcie, że uzależnić się psychicznie można od wszystkiego..;) Większość z nas żyje na co dzień w kręgu uzależnień – oddajemy władzę w ręce telefonu, komputera, scrollowania, internetu. Tak jak i w tym przypadku – można psychicznie uzależnić się od nałogowego procesowania z medycyną roślin, co w konsekwencji może na przykład objawić się brakiem decyzyjności w ważnych sprawach, dopóki roślina ‘nie wskaże nam drogi działania’. Ciągła potrzeba procesowania z medycyną roślin, nadawanie jej sprawczości, odbierając tym samym moc sobie, według mnie, jest niczym innym niż uzależnieniem. Tak naprawdę każda medycyna na zewnątrz – medycyna roślin, medycyna kręgów, medycyna siostrzeństwa jest jedynie katalizatorem tej jedynej, wewnątrz nas. Nazywamy to medycyną, bo używamy jej na sobie. Bez tego pierwiastka – bez nas – by nie zaistniała. Warto zatem przyjrzeć się czy praca z psychodelikami nie służy nam za wygodną wymówkę, by część uzależnień zamienić właśnie na uzależnienie od procesowania z tymi substancjami. Tym bardziej, gdy praca ta zaczyna być przyjemniejsza, znika strach oraz potrzeba kontroli, zaczynamy czuć połączenie z rośliną to wówczas pojawiająca się tęsknota za tym stanem może zaświecić nam lampkę, by pilnować jaką wagę nadajemy tripom psychodelicznym, gdyż jak ze wszystkim – chodzi o umiar 😉

Wracając jednak do samego renesansu substancji psychodelicznych i do ich działania, po trwającym okresie uśpienia spowodowanym całkowitą delegalizacją substancji psychodelicznych, badacze z John Hopkins University w 2000 roku zdobyli pozwolenie na wznowienie eksperymentów nad wpływem substancji psychodelicznych na ludzi. Zaproponowali pionierskie badanie z wykorzystanie uczestników, którzy nie mają żadnych zaburzeń, ani uzależnień oraz nigdy wcześniej nie zażywali substancji psychodelicznych. Badanie przy użyciu psylocybiny wykazało, że w większości przypadków, wśród uczestników, po jednej sesji psychodelicznej nastąpiło znaczne polepszenie relacji z samym sobą – 67% z nich określiło to doświadczenie jako najważniejsze doświadczenie duchowe w swoim życiu, porównując je do narodzin pierwszego dziecka czy śmierci rodzica. Wskazywano także na długofalową poprawę samopoczucia i zwiększoną satysfakcję życiową. Kolejno w 2016 roku wznowiono badania nad substancjami psychodelicznymi, tym razem projekt dotyczył terapii psychodelicznej dla pacjentów nieuleczalnie chorych. Po zażyciu psylocybiny u 80% z nich zanotowano długotrwały spadek niepokoju, a także polepszenie nastroju. Wynik ten zapowiedział nową erę badań nad wpływem psychodelików na zaburzenia depresyjne. W 2018 roku FDA – amerykańska Agencja Żywności i Leków – przyznała tej terapii status przełomowy, co znacznie skraca formalne procedury związane z dopuszczeniem leku do obrotu w USA. Co jednak zabawne – psylocybina mimo to znajduje się nadal w najbardziej restrykcyjnym wykazie substancji kontrolowanych – zatem jak wielki musi być strach rządów przed jej pełnymi możliwościami, które jest w stanie rozbudzić w człowieku? W projektach psychodelicznych na John Hopkins University wzięło dotychczas udział ponad 350 uczestników, wyniki wszystkich badań jasno wskazują, że obecna prawna klasyfikacja psychodelików nie przystaje do rzeczywistości.

W 2022 roku dr hab. Michał Bola wykonał pierwsze badania użytkowników psychodelików w Polsce w naturalistycznym otoczeniu, to znaczy na własną rękę, w domu, na imprezie, na łonie natury. Badania sponsorowane były z państwowych pieniędzy, przez Narodowe Centrum Nauki, co daje pozytywny wgląd na przyszłość. Michał Bola w swoim projekcie zebrał 3500 ankiet badając, między innymi, reaktywność emocjonalną uczestników. Z zebranych informacji doszedł do wniosku, że osoby zażywające substancje psychodeliczne i osoby medytujące charakteryzują się silniejszą pozytywną, a słabszą negatywną, reaktywnością emocjonalną, co jest bardzo znaczącą informacją w kontekście badań nad psychodelikami, gdyż całkowicie odwrotne wyniki dały badania nad reaktywnością emocjonalną osób używających alkohol i leki opioidowe. Substancje psychodeliczne badane są także w Polsce, między innymi, przez dr Urszule Kozłowską, która swoje działania skupia na wpływie psychodelików na regulację procesów neuroimmunologicznych i regeneracyjnych mózgu. Zdaniem dr Urszuli Kozłowskiej badania nad chorobami neurodegeneracyjnymi są niezwykle ważne, gdyż mogą być dziedziczne, a ponadto mogą rozwijać się także za sprawą szkodliwych czynników, takich jak: palenie papierosów, zła higiena snu, stres – czyli tak zwanych chorób XXI wieku. To właśnie środki psychodeliczne mogą okazać się ich skutecznym blokerem.

Prowadzone są także badania nad MDMA, które co prawda, nie jest zaliczane do klasycznych substancji psychodelicznych, zatem jego stopień uzależnienia czy też działania na organizm jest całkowicie odmienny niż klasycznych psychodelików, jednakże stanowi ważny element renesansu badań nad tymi substancjami. Ważną postacią kojarzącą się właśnie z rozwojem naukowym wokół MDMA jest Peter Oehen, psychiatra leczący swoich pacjentów przy użyciu LSD oraz MDMA. Peter Oehen, w latach 1988-1993, wraz z grupą szwajcarskich lekarzy, dysponował pozwoleniem swobodnego badania psychodelików podczas psychoterapii z pacjentami. W 2012 roku przeprowadził pierwsze badania nad skutecznością MDMA w leczeniu stresu pourazowego, a wyniki tych badań były jednoznaczne – niemal u wszystkich pacjentów nastąpiła poprawa oraz zmniejszenie symptomów stresu pourazowego po zaledwie kilku sesjach. Obecnie Peter Oehen posiada pozwolenie na stosowanie LSD oraz MDMA, wedle własnego uznania, podczas terapii z pacjentami, gdyż jak sam przyznaje – nie ma skuteczniejszej metody w walce z wszelkimi problemami związanymi z niepokojem.

Z początkiem roku 2023, Therapeutic Good Administration, organ zajmujący się dopuszczeniem leków w Australii, ogłosił, że od lipca 2023 roku psylocybina oraz MDMA będą zaklasyfikowane jako legalne środki wspomagające leczenie podczas terapii. Zostały one uznane jako bezpieczne do przyjmowania w kontrolowanych, terapeutycznych warunkach. Jest to z pewnością przełomowa decyzja w kontekście postrzegania substancji psychodelicznych na świecie. Nie brakuje jednak także mniej entuzjastycznych reakcji argumentowanych tym, że psylocybina badana jest w Australii dopiero od 2019 roku, co było bardzo krótkim okresem na zapoznanie się z pełnym spektrum jej działania przez specjalistów, którzy mogliby przepisywać oraz monitorować stan pacjentów wspomaganych podczas terapii tą substancją. Zatem jak widać – samo uregulowanie dostępności substancji psychodelicznych w kontekście terapeutycznych to tak naprawdę dopiero początek zmagań, z którymi będziemy musieli się zmierzyć.

Bezsprzecznie jednak w ostatnich latach nastąpiła znacząca zmiana w podejściu do psychodelików, obecnie na świecie toczy się mnóstwo badań oraz projektów, w celu sprawdzenia ich pełnego spektrum działania. W końcu możemy zauważyć zmianę w nastawieniu do użyteczności i bezpieczeństwa substancji psychodelicznych, w odpowiedzi na bezsilność tradycyjnych usług psychiatrycznych.

Powiązane wpisy

Komentarze