Emocje jako droga do samopoznania

Emocje są integralną częścią naszego życia. To one sprawiają, że jesteśmy ludźmi, że prawdziwie żyjemy, odróżniając nas tym samym od maszyn czy programów komputerowych. Podczas doświadczania życia pokochaliśmy jednak dzielić emocje na dobre i złe, na przyjemne i mniej przyjemne, pożądane i te, których boimy się odczuwać. Jednych pragniemy, przed drugimi uciekamy w pośpiechu. Za jednymi tęsknimy, a drugie wolimy chować na dno szafy, by nigdy nas nie dogoniły. Czy jednak naprawdę istnieje coś takiego jak „dobre” i „złe” emocje, czy może są one tylko naszym naturalnym sposobem reagowania na różne sytuacje?

Przyglądam się temu i czuję, że każda emocja ma swoje znaczenie i na każdą jest miejsce. Bez ciemności nie byłoby światła. Bez nienawiści nie byłoby miłości. Bez dobra nie byłoby zła. Skoro istnieje coś tak skrajnie pięknego, musi istnieć także druga strona, by to równoważyć. Bez względu na to, czy jesteśmy podekscytowani, smutni, spokojni, radośni – każda z tych emocji jest częścią naszego emocjonalnego spektrum. Jest przede wszystkim naszą emocją, która coś sygnalizuje, która przyszła właśnie w tym momencie Twojego życia, by na coś zwrócić uwagę, do czegoś Cię zaprosić. Im bardziej będziesz od niej uciekać tym dotkliwiej zaprosi Cię do wspólnego tańca, byś mogła poznać prawdziwą istotę życia. Byś mogła poznać prawdę, byś mogła poznać smutek, byś zobaczyła, że jej cechą jest również przemijalność, tak jak każdej innej emocji na świecie. Od Ciebie zależy czy zatrzymasz ją w ciele i dasz się rozgościć, czy tylko pozwolisz jej na przepłynięcie, zabranie tego co już Ci nie służy, by zaraz zrobić miejsce na nowe. Tak ważnym wydaje mi się zrozumienie tego, że na każdą z tych emocji masz miejsce, wyporność i siłę. A jeszcze ważniejszym wydaje mi się poczucie tego, usłyszenie i przyjęcie. Prawdziwe przyjęcie siebie w każdym momencie doświadczania tego życia – nie tylko tej wesołej i radosnej, ale także tej, która nasiąknięta jest smutkiem i lękiem, a nawet przede wszystkim przyjęcie właśnie tej, która cierpi, bo bez śmierci prawdziwie nie zaznamy życia.

Emocje są jak sygnały od naszego ciała i umysłu. Są reakcją naszej psychiki na otaczający świat, różne wydarzenia i sytuacje. Tak jak w poprzednim tekście pisałam o strachu – może być on zarówno naszym przyjacielem jak i wrogiem. Boimy się bać. Boimy się odczuwać strach, a jednak jest on całkowicie naturalną i piękną reakcją naszego organizmu na to, że czujemy się przekroczeni. Bez niego nie bylibyśmy w stanie ocenić potencjalnych niebezpieczeństw. Zatem pytanie, czy boimy się odczuwać emocję samą w sobie czy jednak boimy się tego, że nadamy jej tak wielkie znaczenie, że zaczynie nami rządzić? Czy boimy się emocji w jej naturalnej formie, czy tego jak odbierze ją nasza głowa?

Emocje są również silnie związane z naszymi doświadczenia życiowymi. Z naszym bagażem, przeżyciami, domem z którego pochodzimy. To co u kogoś wywołuje naturalnie radość, inną osobę może doprowadzić do płaczu. Nasze wcześniejsze wychowanie, kultura czy to jak w ogóle zostaliśmy nauczeni, by obchodzić się z emocjami ma ogromny wpływ na to jak reagujemy w różnych sytuacjach. Warto także pamiętać, że to co uważamy za dobre i złe emocje cały czas się zmienia, fluktuuje, wynika z naszych indywidualnych wartości i przekonań, zatem czy warto tak kurczowo trzymać się tych etykietek? Czy nie lepiej po prostu pozwolić sobie na przeżywanie ich właśnie w tym momencie w którym do Ciebie przyszły? Sprawdź co te emocje wywołują w Tobie teraz, zamiast kurczowo trzymać się pamięci o tym, co wywoływały niegdyś. Czasem tak bardzo boimy się jakiegoś doświadczenia, że przestajemy czuć to co w nas faktycznie wywołuje i zaczynamy żyć wyobrażeniami, przeszłością lub przyszłością. A jak wygląda teraźniejszość?

Akceptacja przynosi uwolnienie. Nie ma czegoś takiego jak „dobre” i „złe” emocje, chociaż niektóre z nich mogą być bolesne i trudne. Smutek, złość i strach przychodzą jednak z takim samym zaproszeniem do ekspansji swojego życia jak radość, ekscytacja i zachwyt. Każda emocja ma swoje znaczenie i miejsce w naszym życiu. Najpiękniejszym prezentem, który możemy dla siebie zrobić to rozwijać naszą świadomość, aby lepiej rozumieć dlaczego coś odczuwamy, czy na pewno jest to nasze i skąd się bierze. Emocjami naprawdę da się zarządzać i głęboko wierzę, że każda sytuacja może być dla nas błogosławieństwem, jak i przekleństwem – wszystko zależy od tego jak się do niej ustawimy. To co czujemy jest naszym kluczem, mapą, źródłem informacji o nas samych i świecie wokół nas. W naszym codziennym życiu kochamy myśleć w kategoriach dualności. Dzielimy rzeczy na dobre i złe, prawdziwe i fałszywe. Ta perspektywa pomaga nam uporządkować rzeczywistość i poruszać się w niej. Stanowi dla nas drogowskaz i jest wskazówką czego należy pragnąć, a czego unikać. Jednak koniec końców wszystko jest jednością, a my doświadczamy jedynie różnych spektrum tego samego. Rzeczywistość jest znacznie bardziej złożona i dynamiczna niż sugeruje nam dualistyczne myślenie. Wiele rzeczy, które wydają się być przeciwieństwami, może istnieć równocześnie i się wzajemnie przenikać, a to co postrzegamy jako dualizm jest konstruktem naszego umysłu. Zatem warto wyjść poza te sztywne ramy i stanąć do życia w całej okazałości, gdyż z każdą emocją można wejść w taniec Życia-Śmierci-Życia, w szczególności gdy pragniemy żyć w pełni.

Powiązane wpisy

Komentarze