Matka, kochanka, dzika kobieta, dziewica. Tak, możesz być różna, zmienna, cykliczna, seksowna, czuła, wulgarna, nieśmiała równocześnie – archetypy część druga.

Rozróżniam każdą z nich w sposobie w jakim się ruszam, czuję, patrzę czy myślę. Widzę każdą z nich i każdej daję się rozgościć w moim ciele – moja wewnętrzna matka, kochanka, dzika kobieta, dziewica. Wydawać by się mogło, że tak skrajnie różne, a działając wspólnie tworzą pełnię. Żyją w miękkości mojego brzucha i łona, sile nóg, delikatności bądź stanowczości ruchów mojego ciała. Z nimi jest mi po prostu łatwiej – to tak jakbym usłyszała wyraźne TAK – tak możesz być różna, zmienna, cykliczna, seksowna, czuła, wulgarna, nieśmiała równocześnie. Nie ma już jednej drogi. Z nimi pozwalam sobie na całe spektrum doświadczeń.

Archetyp matki, z nim miałam największy problem, ciężko było mi go poczuć w ciele, zastanowić się jak się porusza ta kobieta wewnątrz mnie, jakie ma spojrzenie, jaki dotyk. Jako społeczeństwo lubimy rezerwować tą rolę jedynie dla matek, które fizycznie posiadają potomstwo, jednak energia rodzicielstwa przejawia się w każdym z nas i wcale nie musi być kierowana na zewnątrz. Archetyp matki jest o tym jakim rodzicem jesteśmy sami dla siebie – czy potrafimy kochać tak bezgranicznie jak matka kocha swoje potomstwo? Czy jesteśmy w stanie wybaczyć, zrozumieć, troszczyć się, otoczyć opieką samych siebie?

Ten archetyp nie musi mieć nic wspólnego z ogólnie rozumianym rodzicielstwem, nie potrzebujesz mieć fizycznie potomstwa, nie musisz nawet kierować do kogoś na zewnątrz tych odczuć – to wszystko może rozpocząć się oraz zakończyć na Tobie samym. Twoja wewnętrzna matka może dać Ci teraz zrozumienie, którego dotąd szukałaś na zewnątrz, pogładzić po policzku, gdy odczuwasz ból oraz smutek, przytulić, gdy tylko tego potrzebujesz. Wielość tych odczuć można oczywiście także ukierunkować na zewnątrz, częstując nimi najbliższych – przyjaciół, partnera, żywe stworzenia, Matkę Ziemię. Nie jest to energia zarezerwowana tylko dla tych, których łączą więzy krwi, to po prostu najczystsza, najpiękniejsza forma miłości oraz zrozumienia, która rozlewa się na cały świat. Kojarzy mi się z energią Matki Ziemi, która bezinteresownie odżywia, karmi oraz daje schronienie. Jest dawczynią i nosicielką życia. Jest ciepła, współczująca, nie oceniająca. Dokładnie wiem kiedy staje się energią wybijającą – rozpoznaję ją po pełnym zrozumienia spojrzeniu. Po spojrzeniu w pełnym zachwycie, radości, miłości, czułości. Kocham sposób w jaki widzi świat – tak jakby patrzyła na coś najczystszego w swojej formie.

Kolejną jest kochanka – dzika, nieposkromiona, żywa. Rozpoznaję jej obecność, gdy po moim ciele rozlewa się przyjemne ciepło, a biodra rozluźniają się zapraszając mnie do tańca. Nie od początku się lubiłyśmy, poznawałyśmy raczej na odległość, zdarzało nam się ignorować siebie nawzajem oraz wpadać w tarapaty. Szczerze mówiąc wstydziłam się jej – potrafiła uwodzić w totalnej lekkości, zachwycać się swoim pięknem, patrzeć głęboko w oczy, dotykać własne ciało, a wokół siebie roztaczać słodycz.

Oceniałam ją przy ludziach, oblewając się rumieńcem, by zaraz potem zazdrościć jej tej łatwości życia w pełni. Świadomości własnego piękna. Kochanka to dla mnie połączenie ladacznicy, bogini, dzikiej kobiety. Jest eteryczna, delikatna, ciepła, miękka, a przy tym świadoma swojej eterycznej mocy. Czy potrafisz odnaleźć te jakości w sobie? Daleko jej do wulgarności, ale rozkochuje się w ruchach własnych bioder tańcząc nago przed swoim partnerem. Honoruje swoje piękno flirtując ze światem. Czy Ty także potrafisz dostrzec w sobie piękno? Znaleźć własną melodię do której porusza się Twoje ciało? Włącz ulubioną muzykę, stań przed lustrem (ojjjj… moja kochanka prawdziwie odpala się przy latynoskich hitach!) i sprawdź jakby to było patrzeć na siebie z podziwem, każdy ruch traktować jak prawdziwą rozkosz, jak zaproszenie dla całego świata, by do tego tańca stanąć razem z Tobą.

Spotykając się z moją kochanką automatycznie wyparłam tę część mnie, która czasem była wstydliwa, niepewna, z drżącymi dłońmi. Oj tak, Dziewica! Doświadczając energii seksualnej myślałam, że już na zawsze żegnam się z niewinnością przypisaną dziewicy. Szłam z patriarchalnym przekazem, że niewinność i seksualność nie występują razem, być może nawet przez to na samym początku drogi powstrzymywałam się przed ucieleśnieniem własnej seksualności.. Mała dziewczynka, romantyczka, marzycielka, jej cechą charakterystyczną jest czysta obecność, bo wszystkiego doświadcza ten pierwszy raz. Kocham ją!

Kocham odnajdywać w sobie te małe iskierki, które czułam będąc nastolatką i robiąc coś pierwszy raz. Pierwsze miłości, zachwyty, westchnięcia, świeżość, wstydliwość, dziecinna niewinność, naiwność. Pierwsza randka, pierwszy pocałunek, pierwsza dyskoteka szkolna, na której tańczyłaś właśnie Z NIM! Ach, co za zachwyt, co za uśmiech, co za szczęście. Dziewica to właśnie ta część mnie, która kocha być lekko wstydliwa, nie zawsze odważna, często z motylami w brzuchu, podekscytowana zbliżającym się dotykiem od ukochanego. Widzi świat w pełnym zachwycie i podekscytowaniu. Dopiero się uczy jak korzystać ze swoich zasobów, w totalnej niewinności, ale ogromnym zaufaniu, że to się w końcu uda, bo jakby mogłoby być inaczej? Dziewica to dla mnie także świadomość boskości, czystości oraz światła, który w nas jest. To świadomość tego, że uosabiam Boga. Jak wyglądałaby Twoja reakcja na taką myśl? Reakcja na to, że nie musisz szukać już więcej narzędzi do zbawienia?

Prawdziwą rozkoszą było dla mnie stawanie się dziką kobietą. Nieokiełzaną boginią, która najchętniej latałaby cały dzień nago po zagajnikach brzozowych słuchając wiatru. To prawdziwa wilczyca! Tuli drzewa, dotyka napęczniałej gleby, wystawia buzie w stronę słońca, wyję do księżyca, uwielbia żyć namiętnie. Staram się słuchać jej potrzeb i łączyć z pozostałymi potrzebami kobiet wewnątrz mnie. Największą pracą, by ją odkryć było z pewnością porzucenie wstydu, tego co wypada, a tego co nie, otworzenie mojego gardła na wydawanie dźwięków, rozluźnienie całego ciała, znalezienie mojego dźwięku rozkoszy, złości, podekscytowania.

Dzika kobieta mieszka pod nieuwolnioną złością – to z całą pewnością! Nieodrzucanie spontanicznych reakcji ciała, pozwolenie sobie na działanie w dzikości, nieracjonalności, zobaczenie w ogóle do czego zdolne jest moje ciało, gdy mu odpuszczę, gdy zdejmę z niego sztywne kajdany narzucone przez społeczeństwo. By poeksplorować tę cześć Ciebie, jak i każdego innego archetypu, zachęcam Cię to czegoś bardzo prostego – włącz muzykę i sprawdź jak poruszają się te kobiety w Tobie. W jaki sposób chodzą? Delikatnie stawiają kroki, czy może skaczą z nogi na nogę, są wyprostowane, zgarbione? Co w tym momencie dzieję się z ich mimiką twarzy? W jaki sposób patrzą? Co przeważa w sposobie w jaki akurat wtedy o sobie myślą? Eksploruj przechodząc od matki, do kochanki. Z pewnością zauważysz różnicę.

Praca z tymi kobietami naprawdę dała mi niesamowitą wolność i frajdę. Dokładnie widzę, która w jakim momencie dochodzi do głosu, która obserwuje świat, która reaguje na różne wydarzenia w moim życiu. Wiem, że mogę być nieśmiała jak dziewica, bo za mną stoi moja kochanka, która dmuchnie mi w żagle, gdy będzie taka potrzeba. Mogę być pewna siebie, by za chwilę zawstydzić się na widok ukochanego, bo to także część mnie, którą ukochuję. Gdy na horyzoncie pojawia się ciemna bogini nie martwię się już, czy aby na pewno kieruję się jedynie światłem i miłością, bo wiem, że to nie jest już moja droga, mam w sobie zasoby obu z nich – ciemnej bogini i matki, dzikiej kobiety. Mam za plecami jakości, które mnie karmią, a ja dopuszczam je do życia wspólnie ucztując tę rozkosz.

Powiązane wpisy

Komentarze