Nasze iskierki artyzmu, część I
Często wyobrażam sobie pewną jaskinię 40 000 tysięcy lat temu. Dziś nazywamy ją jaskinią Lascaux. Koi mnie myśl o iskrzącym się ognisku, ucieranych kamieniami pigmentach, malujących po ścianach jaskini dłoniach i płucach dmuchających farbę przez aerograf z kości. W tym wyobrażeniu mieści się we mnie całkiem sporo subtelnych, pulsujących myśli i odczuć. Co czuli ludzie, którzy malowali na ścianach jaskiń? Jak wyglądał ten proces? Czy każdy ze społeczności mógł oglądać te malowidła? Czy spajały one społeczność? I pytanie, które rozmywa się jak obraz sprzed milionów lat: czym jest ta potrzeba i moc twórcza w człowieku? Gdzie się w nas mieści ta nieskończona kreatywność? Jak to jest, że mamy w sobie artyzm? Tak się złożyło, że te pytania, były we mnie tak żywe, że wzięły mnie serdecznie za rękę i poprowadziły przez kolejne etapy mojej drogi do dziś i mam nadzieję poprowadzą dalej. Magnetyzuje mnie to bijące źródło twórczości, które wybija w nas. Czujesz je w sobie? Ono tam na prawdę jest.
Czy udało mi się Ciebie zabrać w te oczarowujące wspomnienie o naszych twórczych pra pra pra przodkach? Jeśli tak, to chodźmy dalej. Sztuka – porośnięta gąszczem historii, używana do różnorakich celów, poszufladkowana i sklasyfikowana na wiele sposobów. Staramy się ją jakoś uporządkować, ogarnąć, chciałoby się rzec skontrolować. A sztuka się z nas wymyka. Jest jak żywioł, ze swoją naturą, fizyką i przestrzenią. Wyskakuje spomiędzy szeleszczących warstw naszych żyć. Pomaga nam wyrazić stratę, ból, radość, zachwyt, śmiech, absurdy, piękno, fenomeny, tajemnicze zbiegi okoliczności i każdą z miliona przejawów miłości.
Zobacz jak William Blake o tym napisał:
„Ujrzeć świat w ziarenku piasku
i niebiosa w kwiecie z lasu,
bezmiar zmieścić w dłoni zagłębieniu
w godzinie- nieskończoność czasu.”
Potrzebujemy sztuki do tego, by wyśpiewać, wytańczyć, wymalować, wyrysować, wypisać, wyprojektować, wy… to co budzi w nas te wszystkie uczucia, które jakimś cudem przetaczają się w nas podczas życia. Zmaterializować wyobraźnię, która się w nas tli. Urzeczywistnić kreatywność, która ożywia nas. Pozwolić sobie na śmiałość innowacji, którą możemy wprowadzić w świat. Potrzebujemy sztuki, żeby doświadczać tego co inni wyśpiewali, wytańczyli, wymalowali, wyrysowali, wypisali, wyprojektowali. Przypomnij sobie teraz 10 przejawów twórczości innych ludzi, które dostrzegłeś, dostrzegłaś. To może być jakiś budynek, książka, film, wiersz, mem, deser, ilustracja, piosenka. Wypisz 10 takich, które Cię jakoś zaintrygowały, rozbawiły, sprawiły Ci przyjemność, albo zadziwiły. Wypisz obok każdego z punktów, co dany twórca Ci dał.
Przez twórczość się komunikujemy i dzielimy się kawałkami olśnień. Wzbogacamy się nawzajem. Co się dzieje, gdy tamujemy przepływ artyzmu w sobie? Zatrzymujemy w sobie ekspresję. Uciszamy w sobie swoje pomysły. Przestajemy żyć w tak zwanym flow, czyli przepływie. Zaczynamy utykać w myślach, które udają myślenie. Nie pozwalamy sobie na kreatywność. Hamujemy swobodny ruch zdolności, które w sobie mamy. Z czasem przestajemy widzieć, że w ogóle jest coś takiego jak artyzm. Nie dostrzegamy twórczych potrzeb. Cierpimy przez ten zastój twórczej energii. Nie dzielimy się swoją twórczością, a twórczość innych odbieramy przez pryzmat swojej blokady twórczej. Jednym słowem zamęt.
Pytanie „dlaczego tak się dzieje” zostawiam na inną okazję, a raczej grubą książkę. Inspiracje do tego, by wpływać znów w stan flow, przygotuję w kolejnej części tego wątku. Teraz jeszcze raz wrócę do tytułowych iskierek. Historyk sztuki, Ernst Gombrich napisał w swoim dziele „O sztuce” takie zdanie: „Nie ma w istocie czegoś takiego jak Sztuka. Są tylko artyści.”
Skoro Sztuka (przez wielkie S”), w gruncie rzeczy jest siecią artystów, społecznością artystów, iskierką artyzmu w człowieku, może z większą swobodą będziemy mogli autentycznie doświadczać tego co inni artyści tworzą i my artyści tworzymy. Bez awantur o to, kto może, a kto nie może być artystą. Z szacunkiem do drogi twórczej każdej istoty. Z patrzeniem na ten obszar, poza szablonem, który utkał się w kulturze.
Artysta w nas żyje blisko pustej przestrzeni pomiędzy atomami i w samych atomach. Ponieważ jesteśmy zbudowani z tych atomów, jest w tobie ta przestrzeń „pustki”, jest w Tobie artyzm. Możesz zacząć się z tym żywiołem łączyć i wyrażać swoją twórczą naturę, bez względu na Twój status, Twój zawód, Twoją historię, Twoje umiejętności czy zamiłowania. W tej przestrzeni „pomiędzy”, mieści się każda ilość form jakie twórczość przybiera. Podążaj za najbliższą Tobie i rozpuść się w niej, aż zapomnisz o czasie i osiągnięciach. Choć na moment. Ten moment może mieć coś wspólnego z pustą przestrzenią wewnątrz atomu.
Znów zrobiło się mistycznie. Twoja sztuka może wypełnić tę pustkę, o której wyżej wspomniałam, tak jak czuje Twój kreatywny duch. Pozwolisz sobie na taki skok w tworzenie? Bez oczekiwań, bez presji, założeń jak to ma wyglądać, bez sztywnych ram i krytyki, która nic nie daje. Na koniec zaproponuję Ci jeszcze jedno ćwiczenie, pytanie. Jakby to było dla Ciebie wyrazić w pełni swój Artyzm? Napisz na kartce, wszystko co przychodzi do Ciebie pod wpływem tego pytania.
Jestem bardzo ciekawa Twojej wizji, jak to by wyglądało dla Ciebie. Podziel się w komentarzu swoim wglądem, jeśli to w zgodzie z Tobą.
Komentarze