Wibracja Miłości
Wibracja miłości. Miłość ma moc i może przezwyciężyć nie tylko lęk.
W lutym, nazywanym „miesiącem zakochanych”, nie sposób nie odnieść się do miłości. To ona sprawia, że nasz organizm wchodzi na wyższe obroty i to dzięki niej podnoszą się jego wibracje. W tym momencie powinnam przywołać aforyzm: „nie nadajemy na tych samych falach”, który nabiera znaczenia dopiero wtedy, gdy uświadomimy sobie, że wszystko jest w ruchu oraz wszystko w świecie ma swoją energię. Dla niejednego z Was, a na pewno dla mnie, matematyka czy fizyka są obce, ale ich prawa istnieją i nie ulega wątpliwości, że bezsprzecznie łączą się z filozofią bliską memu sercu, mówiącą o ciągłej zmienności jako podstawowym prawie rządzącym światem. Energii napędzających świat jest wiele i mają one zmienną częstotliwość, więc dziś skupimy się na tej, która ma jedną z najwyższych wibracji. To właśnie ta energia, jedna z „wysokowibracyjnych”, które sprawiają, że odczuwamy przypływ sił, nazywa się nie inaczej jak miłość.
Skąd mamy pewność, że to właśnie miłość ma wysokie wibracje (powyżej 500 Hz), i że ogarnięci nią sprawiamy wrażenie jakby wszystko, co nas otacza kwitło niczym wiosenna łąka? Otóż między innymi dr Dawid R. Hawkins prowadził badania w ramach kinezjologii behawioralnej nad reakcjami mięśni, a zarazem reakcji ludzkiego organizmu na emocje. Wyniki badań dokładnie odzwierciedlają fakt, jak duży wpływ mają wibracje emocji na nasze samopoczucie. Te, których częstotliwość jest wyższa niż 200 Hz („odwaga”), działają na nas kojąco, pozytywnie, wręcz zbawiennie. Ludzie, których mijamy na co dzień mogą różnić się od nas swoją energią, przez myśli zaprzątające ich głowy, co odczuwać możemy podczas bliższej rozmowy z nimi. Niektórzy emanują smutkiem, są i tacy, przy których będziemy śmiać się do rozpuku lub czuć złość.
Na każde usłyszane z czyichś ust słowo, nasze mięśnie wejdą w stan pobudzenia (np. słysząc „kocham cię”) lub osłabienia (np. słysząc „nie lubię cię”), co będzie skutkować naszym samopoczuciem i podejściem do własnego życia. To wszystko przez to, że każda emocja ma swoją częstotliwość i to od nas zależy, którą dopuścimy do siebie – czy damy się jej napędzać, czy pozwolimy się jej osłabiać. Przyjrzyjmy się zatem tej, dzięki której świat wydaje się piękniejszy, czyli miłości – zarówno do innych, jak i (jeśli nie przede wszystkim) miłości do siebie.
W momencie zakochania nasz organizm zalewają hormony, dzięki którym mamy wrażenie, że możemy przenosić góry, że mamy ponadprzeciętną siłę bycia, i że nic już nie jest w stanie nas zatrzymać. Dzięki temu na zewnątrz promieniejemy, dostajemy komplementy odnośnie naszego wyglądu czy dobrego samopoczucia. Serotonina, dopamina, oksytocyna – te nazwy świetnie znamy z wszelkich publikacji i pod tymi nazwami kryją się sprawcy całego zamieszania – zakochania, a zakochanie wyśmienicie opisuje w swoich książkach Janusz Leon Wiśniewski – polski naukowiec, pisarz, magister fizyki i ekonomii, doktor informatyki, doktor habilitowany chemii. Zdradza nam ciekawostki na temat tego dlaczego chudniemy gdy się zakochamy i skąd biorą się charakterystyczne „motyle w brzuchu” na początkowym jego etapie. Dlaczego miłość ma na nas taki wpływ? Ponieważ miłość, to energia, a napędzani jej siłą powinniśmy robić dokładnie wszystko w naszym życiu. To dzięki niej jesteśmy w stanie odkryć nowe talenty drzemiące głęboko w nas samych, mamy więcej odwagi, czujemy się doskonale. Czasami jest ona także ukryta i przyćmiona przez negatywne myśli towarzyszące nam przez większość życia, a to ona powinna być pielęgnowana i dopuszczona przez nas do głosu jako pierwsza.
Miłość do drugiego człowieka jest czymś pięknym i wyjątkowym. Jednak nawet ona nie zastąpi nam miłości najważniejszej w naszym życiu – miłości do samego siebie. To od niej należy rozpocząć podróż jaką jest świadome życie i to ją należy pielęgnować w pierwszej kolejności. Ludzie mają tendencję do przeglądania się w oczach innych i w innych szukają potwierdzenia słuszności swojego życia czy wyborów. Pamiętajmy, że każdy z nas jest wystarczająco dobry w byciu sobą, jest osobnym tworem, spójnie wypełniającym Universum i będącym jego koniecznym dopełnieniem. Nie możemy żyć pod dyktando innych i to nie inni mają dobrze czuć się w naszym towarzystwie, tylko najpierw my sami ze sobą. Gdy uporządkujemy swoje myśli, zmienimy nastawienie do siebie, zrozumiemy, że zmiany należy zacząć od nas samych, od podejścia do siebie, myślenia, od dbania o własne ciało i umysł, to wtedy wszyscy inni będą czuć się w naszym towarzystwie dobrze. Będziemy czystą miłością i tą miłością będziemy także zarażać. Zmiany zachodzące w nas samych dadzą nam wrażenie, że świat na około stał się lżejszy, ale pamiętajmy, że świat na około pozostaje taki sam, tylko my nauczyliśmy się w nim żyć, w zgodzie ze sobą.
Problemem naszych czasów jest strach i lęk o wszystko. Głęboko zakorzenione złe emocje przysłaniają swoją energią – energię miłości, blokują nas przed podejmowaniem dalszych działań. Jestem pewna, że gdy zmienimy nastawienie do siebie, to wszelkie powodzenie i pomyślność, bardzo szybko dadzą nam się odczuć. Spróbuj!
Na koniec mam dla Ciebie ćwiczenie, które ja sama, całkiem niedawno, napotkałam na swej drodze: pomyśl o tym, które osoby w Twoim życiu są dla Ciebie najważniejsze? Zatem:
1.
2.
3.
itd.
A teraz zobacz, na którym miejscu wymieniłaś/eś siebie?
Kochajcie się i bądźcie zdrowi!
Monika
Hawkins przebadał tysiące ludzi i odkrył, że ci, którzy chorują mają bardzo niskie wibracje, poniżej 200 Hz. Warto się przyjrzeć tej skali:) Dobrego dnia
Tak zrobimy! 🙂 Już niebawem! Niestety znam temat z autopsji! Najlepszości 🙂