Bycie w swojej mocy jest naturalnym stanem, którego się nie zdobywa, ani nie osiąga – ten stan po prostu trwa wiecznie

Parę lat temu, po raz pierwszy przyszło do mnie zdanie, że nie musimy być już silni. To nie w sile znajduje się prawdziwa potęga, a w mocy. Mocy, która dla każdego może być o czymś innym – o byciu w swojej prawdzie, o wybieraniu siebie, o pozwoleniu sobie na bycie tym, kim jest się w istocie – poza wyobrażeniami umysłu.

Droga rozwoju duchowego skłania do poszukiwania tej mocy, bo o potrzebie jej posiadania jest w tym świecie bardzo dużo. Z drugiej strony jednak, często mówimy o niej w kontekście powierzania jej w ręce kogoś innego, co nigdy nie będzie prawdziwą odpowiedzią na pragnienie naszego serca. Udajmy się po nią do wszelkiej maści healerów, uzdrowicieli, zaglądamy pod magiczne kryształy, spoglądamy w niebo na retrogradacje, zaćmienia i pełnie. Chętnie korzystamy z kart, odczytów energetycznych, czyszczeń rodowych – a to wszystko w imię czegoś danego nam pierwotnie, od początku naszego istnienia. Czegoś najczystszego w swojej istocie, czegoś ciągłego, czego nikt nam nie daje, nie oddaje, ani tym bardziej nie oczyszcza.

Czuję ogromny zgrzyt i smutek, gdy wmawia się nam, że droga do czegoś najbardziej pierwotnego, naturalnego, czyli połączenia ze sobą, z mocą, ze źródłem, które zadziewa się cały czas, wymaga tak wielu ograniczeń, czy bodźców zewnętrznych, które trzeba spełnić. Wmawia nam się, że musimy coś ODZYSKIWAĆ, jak gdyby nie było to nasze przez cały czas. Bardzo często spotkam się z przekazem, jakoby tego złotego Graala można zdobyć jedynie z czyjąś pomocą, albo odbywając niekończącą się ilość ceremonii czy rytuałów, zapominając, że nie w tę stronę prowadzi ta droga. Tak naprawdę chodzi o radykalne skierowanie się do wewnątrz..uwierzenie w SIEBIE, we własną sprawczość, intuicję, zaufanie do swojego ciała. Zaufanie, że wiem – nawet jak nie wiem. Mylenie się, błądzenie, powątpiewanie, szukanie są częścią tej drogi. Jeśli coś jeszcze do Ciebie nie przychodzi, to znaczy, że to nie jest ten czas i nie ten moment – czynniki z zewnątrz magicznie tego nie zmienią.

Żeby była jasność – sama kocham wszelkiego rodzaju ezo – gadżety, dom okadzam ziołami, a ścinając włosy lubię sprawdzić czy księżyca akurat ubywa czy przybywa, jednak jakiś czas temu zrozumiałam, że to wszystko ma znaczenie jedynie wtedy, gdy ja tak postanowię. Między dzisiejszym przesłaniem wylosowanej przeze mnie karty, a moją reakcją na nią istnieje magiczne miejsce – s p r a w c z o ś ć, którą mogę nadać tej karcie bądź nie. Tak samo jak z przeczytanym horoskopem, powtarzającymi się godzinami na zegarku czy retrogradacją – bezsprzecznie świat ma na wpływ, ale to nigdy nie jest sytuacja zero – jedynkowa. Ten wpływ może być delikatną wskazówką, lekkim popchnięciem w stronę, która już w nas jest, jednak czasem o niej zapominamy, a może być także czymś co całkowicie odbiera nam sprawczość. Decyduje zamiast nas, determinując nasze poczynania.

Lubimy słowo moc, ale z własnego doświadczenia wiem, że uświadomienie sobie tej potęgi wewnątrz jest już niezbyt wygodne. Sprawczość umie przytłoczyć. Wolimy całe życie szukać jej na zewnątrz, co w jakimś stopniu usprawiedliwia nasze niepowodzenia, schematy, niewykorzystane okazje. Zwalnia nas z odpowiedzialności, lecz zawsze kosztem czegoś. Jeśli na tej ścieżce usłyszysz, że coś jest z góry zapisane, coś musi się wydarzyć, coś musisz zrobić, gdzieś się udać, a dopiero wtedy staniesz się taka, taki, jak tego pragniesz, zastanów się czy naprawdę wygodnie Ci w tej pozycji, w której, ktoś odbiera Ci moc właśnie. Za każdym razem jak jakiś nauczyciel, guru, czy ktokolwiek inny będzie próbował Ci wmówić, że tylko z jego pomocą staniesz w pełni sił, uwierz, że w tym środowisku nietrudno o wybijające się ego czy próby uzależnienia od siebie. Jak mantrę powtarzane jest, że idąc do kogoś po pomoc idziesz PO – MOC. Swoją, własną, autentyczną, żyjącą już w Tobie, a to co na zewnątrz może ją jedynie wspierać, ale nie budować od zera, bo ona żyje ciągle. Po prostu jest. Bez początku i końca. Poza czasem. Bycie w swojej mocy jest naturalnym stanem, którego się nie zdobywa, ani nie osiąga – ten stan po prostu trwa wiecznie.

Powiązane wpisy

Komentarze