Czułość oraz inne dysonanse.

W tym tekście prawdopodobnie zasypię Was cytatami jednego z moich ulubionych pisarzy – wybaczcie. Na wstępie pozwoliłam sobie na zmianę brzmienia tytułu jednej z książek, który w oryginale brzmi „Miłość oraz inne dysonanse”, a jej autorem jest wspomniany przeze mnie Janusz Leon Wiśniewski oraz Irada Wownenko. Dlaczego zmieniłam słowo miłość na czułość dowiecie się z poniższego tekstu. Idąc dalej tropem jego postrzegania miłości, przytoczę jeszcze cytat z wywiadu, w którym Janusz L. Wiśniewski powiedział, że miłość jest tak interesująca, że od trzech i pół tysiąca lat ludzie chcą o niej pisać, a gdyby tak nie było, to wydany zostałby jeden podręcznik o chemii i wszystko byłoby jasne. Bo on, tak samo jak i ja, uważa, że miłość to chemia. Są jednak jej składowe, które stanowią o tym, że zagadnienie to staje się fascynujące dla ludzkości.

„Kobiety najbardziej przywiązują się do mężczyzn, którzy potrafią ich słuchać, okazywać im czułość i doprowadzać je do śmiechu”

Wydaje mi się, że ten cytat z „Samotności w sieci” Janusza L. Wiśniewskiego dotyczy każdego człowieka bez względu na płeć, jednak pozostanę przy swoich przemyśleniach w temacie czułości. W okresie wakacyjno-letnim rzadziej skupiamy się na rozkładaniu na czynniki pierwsze uczucia, jakim jest miłość, bo i po co? Jednak z drugiej strony, to właśnie analiza, bycie wrażliwym na piękno i każdą emocję sprawia, że do głosu dopuszczamy czułość. Czym jednak ona jest?

„Czym dla Ciebie jest czułość?”

To pytanie usłyszałam któregoś dnia i zamarłam. Kiedy powiedziałam, że nie rozumiem, mój współrozmówca ze zdziwieniem dodał pytanie pomocnicze „co Cię rozczula?” i czekał z niedowierzaniem, jakby jego myśli zostały niespodziewanie i brutalnie przerwane przez ciszę, która zapadła z mojej strony. Z natłoku słów i myśli, często prowadzących do ciekawych dyskusji, w których raczej nie miewam trudności z odpowiedzią, wyłoniło się pytanie, na które odpowiedzi nie znałam. Jak to możliwe, przecież nic mnie już w życiu nie zaskoczy, tym bardziej tak proste pytanie – pomyślałam. Nie wiedziałam co to czułość, na czym polega, w którym momencie można mówić o czułości, czy ona dotyczy tylko miłości, czy można być czułym na co dzień. Szereg pytań pozostawał bez odpowiedzi, bo stwierdziłam, że muszę się zastanowić. A skoro robiłam już rozprawkę na ten temat, postanowiłam podzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami. Według mnie czułość to dysonans poznawczy. Jestem przekonana, że Wiśniewski w tytule powieści miał na myśli muzykę, ale jestem także pewna tego, że wybaczyłby mi to porównanie, bo przecież czułość nie jest jednoznaczna i oczywista.

Czułość jest jednym z aspektów miłości.

Doktor David Richo – terapeuta do spraw rodzinnych i małżeńskich, nauczyciel i pisarz – uważa, że czułość stanowi jeden z pięciu aspektów miłości, a obok niej są: uwaga, akceptacja, uznanie, uwzględnienie wolności, chęć życia w zgodzie z indywidualnymi potrzebami i pragnieniami innej osoby. Z tego wynika, że czułość jest tylko składową i nieodłącznie wiąże się z miłością. Czy jednak na pewno?

Zewsząd dowiadujemy się, że w partnerze szukać mamy wsparcia, a nie potwierdzenia tego, że jesteśmy dla niego piękni zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz. Czy jednak to wsparcie, to nie akceptacja nas i naszego zachowania? Uważność, którą dostajemy i troska o nas samych, to nic innego jak potwierdzenie tego, że nas kochają i chcą w takiej formie, w jakiej jesteśmy. Wtedy właśnie okazują nam swoją czułość, czyli inaczej wrażliwość na najdrobniejszy aspekt naszego życia. Słuchają, wspierają oraz akceptują. Potrafią i chcą rozśmieszyć gdy jesteśmy smutni, natomiast z premedytacją nie podcinają skrzydeł. Ogólnie zatem dostając miłość, dostajemy także czułość.

O czułości ogólnie mówi się, że jest to szybka i dogłębna reakcja na bodźce zewnętrzne, dobro dla lub wobec innych ludzi czy siebie, okazywanie emocji pozytywnych. Idąc tym tropem, wydaje mi się, że czuli, czyli wrażliwi możemy być także względem ludzi czy zwierząt bez miłości do nich. Okazując empatię, wsparcie, zrozumienie okazujemy czułość – jesteśmy wrażliwi na krzywdę czy piękno, które dostrzegamy ze strony drugiego człowieka lub zwierzęcia. Nie ma zatem mowy o tym żeby czułość była tu składową miłości, ale jednak nie możemy wykluczyć także tego, że miłość może z czułości się narodzić.

Porzucenie lub dystansowanie się.

Tu nasuwa mi się myśl, co w sytuacji przeciwnej, czyli w przypadku gdy ze strony drugiego człowieka dostrzegamy dystansowanie się, a nie pełnię czułości. Czy to oznacza, że on nie jest czuły, że mu nie zależy? Nic bardziej mylnego. Mechanizmy, które decydują o naszym zachowaniu wobec drugiego człowieka są wysoce skomplikowane. W momencie, gdy odczuwamy w sobie lub innych taki dysonans, możemy udać się na terapię albo spróbować przerobić problem sięgając po specjalistyczną lekturę. Bo to, że nie jesteśmy biegli lub mamy trudność z okazywaniem emocji, nie zawsze musi świadczyć o tym, że nic nie czujemy, ale na przykład o tym, że boimy się odrzucenia, odczuwamy strach przed okazaniem uczuć. Natura tak skonstruowała czas zakochania, że to właśnie w nim i dzięki hormonom jesteśmy w stanie zagłuszyć lęk przed odrzuceniem i zbliżyć się do drugiego człowieka. Co jeśli zauroczenie z początkowej fazy minie i zaczniemy się angażować? Nasz organizm może płatać figle i przypomnimy sobie o tym, że boimy się bliskości i/lub odrzucenia. Na dystans wobec drugiego wpływa szereg zachowań i problemów, których człowiek doświadcza na co dzień. Nie zawsze oznacza on brak zainteresowania ze strony współtowarzysza. To kolejny, świetny temat, który może stanowić podstawę do dalszej dyskusji – być może w kolejnym artykule.

Czułość, to także dotyk.

O czułości dużo mówi się w kontekście dotyku. Kontakt fizyczny może czynić cuda. Pocałunek w czoło, dotknięcie czyjejś dłoni czy przytulenie drugiego człowieka może być bardziej czułe niż niejedno słowo. Oprócz wsparcia, które idzie za przyjacielskim uściskiem, może iść też cała gama innych uczuć, składających się na miłość. Miłość narodzoną z tej jednej iskry, którą poczuliśmy przy muśnięciu warg czy skóry. Podobno to feromony sprawiają, że chcemy być dotykani przez tę, a nie inną osobę. Czy jednak to nie właśnie od jej zachowania wobec nas wszystko się zaczyna?

Nośnik emocji.

Bardzo ważne przy komunikowaniu się z drugim człowiekiem jest okazywanie uczuć. Wiele razy czytałam i słyszałam o sytuacji, w której partner ich nie okazywał. Problem przedstawiany był jako brak czułości właśnie. Według mnie forma przekazania emocji może być pisana. Myślę, że osoby takie jak ja, czyli mające problem z wyrażaniem uczuć, mogą zmienić formę ich przekazywania z mówionej na pisaną. Jeśli chcemy z kimś porozmawiać, powiedzieć mu o swoich obawach i lękach, zróbmy to na kartce, bo ona przyjmie wszystko, a ścisku w gardle i drżenia rąk nie będzie oddawać odbiorcy. Porozumiewajmy się, bo pozostawianie pytań bez odpowiedzi, w świecie cyfryzacji, w którym w sekundę można się z kimś skontaktować, jest wymówką nie do zaakceptowania. Jest chowaniem głowy w piasek, którego wcale na około nie ma, a usprawiedliwianie brak kontaktu obawą o swoje uczucia czy relację jest w tej sytuacji irracjonalne.

Odpowiedzi na pytanie brak.

Wrażliwość – to jedyne, co przychodzi mi na myśl gdy myślę o podsumowaniu czułości (i wcale nie dlatego, że na co dzień zajmuję się robieniem zdjęć). Wrażliwość wobec siebie i innych, to najlepsza z możliwych odpowiedzi, ale czy jedyna, czy właściwa, czy może jednak się mylę – tego nie wiem. Wrażliwość to słowa i gesty, wrażliwość to uważność i chęci. Wszystko czego potrzebujemy do życia w dobrych relacjach ze sobą i z innymi jest w nas. Chęci są fundamentem, ale o chęciach też mówią, że piekło nimi jest wybrukowane, więc należy tym dysponować wedle własnej intuicji – nie oczekując nigdy czegoś w zamian. To od naszych decyzji zależy jak będziemy traktować siebie i innych. To podobnie jak jest z czasem – dla kogoś, z kim chcemy się widzieć czy porozmawiać, czas, którego pozornie nie mamy, wygospodarujemy zawsze.

Jeśli się mylę, to mnie koniecznie poprawcie! Dużo słońca i zacienionego skrawka ziemi, by złapać oddech, życzę. Monika


Źródło zdjęć i obrazków:

<a href=”https://pl.freepik.com/darmowe-zdjecie/para-medytuje-nad-pieknem-w-samotnosci-generowanej-przez-sztuczna-inteligencje_40995850.htm#page=2&query=mi%C5%82o%C5%9B%C4%87&position=3&from_view=search&track=ais_ai_generated”>Obraz autorstwa vecstock</a> na Freepik

<a href=”https://pl.freepik.com/darmowe-zdjecie/czerwony-obiekt-serca-sztuki-na-rozmycie-tla-z-ozdobnymi-ksztaltami-lisci-koncepcja-projektu-na-przyjecie-urodzinowe-lub-wesele-w-walentynki_40583284.htm#query=czu%C5%82o%C5%9B%C4%87&position=12&from_view=search&track=ais_ai_generated”>Obraz autorstwa svstudioart</a> na Freepik

Powiązane wpisy

Natalia de Barbaro:  Nie trzeba żyć bitewnie. Zabawa też może okazać się drogą do wewnętrznej wolności

Ile razy trzymałyśmy łuk, napinałyśmy i strzelałyśmy do celu, czując gdzieś w trzewiach, że to nie nasza dyscyplina. A może było całkiem nieźle, przywykłyśmy, a nawet nam się podobało, choć przecież nigdy nie pytano, jaką tarczę chcemy przed sobą postawić. A Ty jaki miałaś wybór? Czy zamiast łuku brałaś czasami do ręki krosna, kolorowe nitki i zaczynałaś tkać. Kim jesteśmy, jakie mamy potrzeby, jaka energia nami kieruje. Czy czujemy wewnętrzną wolność, a może jesteśmy znieruchomiałe, choć w ciągłym ruchu. – Jak się ma twoja wewnętrzna Dziewczynka? A może dawno jej nie słuchałaś, nie pytałaś o nic – mówi Natalia de Barbaro, psycholożka, felietonistka, autorka między innymi „Czułej przewodniczki” i „Przędzy”

Komentarze