Ghosting czy emocjonalne odcięcie – mechanizmy obronne stanowiące tabu cz. 1/2
Jedna z moich przyjaciółek korzysta na co dzień z popularnej aplikacji randkowej. Niestety, ja jako laik, nie bardzo znam się na tej aplikacji, jak i na zasadach savoir-vivre, które na niej obowiązują. Okazuje się bowiem, że łączy ona ze sobą ludzi, którzy głównie szukają przygód, a nie stałego związku. Normą jest umawianie się na kolację ze śniadaniem i oczywistym (dla mnie wręcz szokującym) zwyczajem jest to, że nie je się z nowopoznaną osobą żadnego z tych posiłków. Pretekst służy tylko spotkaniu, które zwieńczone jest aktem cielesnym, po którym (o zgrozo!) naturalną koleją rzeczy jest znikanie. Brak dalszych spotkań, brak jakiegokolwiek kontaktu, a nawet zablokowanie tej osoby w taki sposób żeby nie miała możliwości utrzymywania z nami relacji. Naprawdę? Czemu tak się dzieje? Otóż „po” okazuje się, że nie mamy ochoty lub w ogóle nie mamy o czym rozmawiać z osobą, z którą poprzedniego wieczora poszliśmy na spotkanie. Jednak skąd w nas akt odwagi polegający na pozbyciu się jej z naszego życia? Czy to najprostszy ze sposobów, czy to właśnie owa odwaga, a raczej jej brak decyduje o tym jak się zachowujemy? Czy taka sytuacja może dotyczyć także przyjaciół, którzy są ze sobą blisko i innych relacji w życiu? Z czego wynika znikanie i o czym świadczy? Jak jest odbierane przez tych, którzy zostają i czy jest w porządku wobec wszystkich osób znajdujących się w relacji?
Ghosting – jest tego tyle, że zostało nazwane
Jeśli jesteśmy już przy randkowaniu, bo najbardziej bolesne jest to w relacji romantycznej, to należy wspomnieć o czymś, co dzięki swojej złej sławie i popularności zostało nazwane. Jest to nic innego niż znikanie bez słowa, czyli „ghosting” – od angielskiego słowa „ghost”, czyli duch. Jest to praktyka, którą stosują ludzie na całym świecie, a na samą myśl o tym przechodzą mnie ciarki. Sytuacja, w której jedna osoba z relacji znika bez słowa, jest tchórzostwem i przemocą, a do tego zostawia ofiary. Choć nieraz tłumaczona jako najwyższe dobro wobec drugiej osoby, chęć uniknięcia przez nią zmartwień, czy zranienia jej, działa dokładnie odwrotnie. Nie mam pojęcia czemu myślący, dorosły, wydawać by się mogło, odpowiedzialny człowiek, potrafi drugiego ot tak zostawić. Rozumiem, że można nie chcieć dalej utrzymywać z kimś kontaktu, ale oczywistym dla mnie jest, że należy się tej osobie rozmowa, nie mówiąc już o wyjaśnieniach. Nie można ot tak znikać z czyjegoś życia, tym bardziej jeśli tworzyło się z nią bliską relację, nie dając możliwości zapytania o powód, czy wytłumaczenia swojej decyzji drugiej osobie. Działając w tej sposób, oczywiście jeśli relacja jest głęboka, zostawiamy osobę z poczuciem winy, niedoskonałości, z pytaniami, na które odpowiedzieć może sobie tylko ona sama. A przecież często odpowiedź jest diametralnie inna niż ta, którą podpowiada nasz umysł w rozmowach samemu ze sobą. Co ciekawe, to bestialskie zachowanie, w moim odczuciu obnażające brak odwagi i moralności, często stanowi mechanizm obronny. Oczywiście, że możemy tu mówić także o najprostszym z możliwych zakończeń wczorajszej randki, co świadczy o braku przyzwoitości – oczywiście w sytuacji gdy nie ma żadnego zagrożenia ze strony tej drugiej osoby i nasze znikanie nie jest aktem samoobrony. Ale przestając odpowiadać na wiadomości, przestając odbierać telefon, zapadając się pod ziemię w sytuacji gdy zna się kogoś długo i jest się z nim blisko jest przemocą, która pozostawioną ofiarę może doprowadzić do psychologa lub psychiatry. Najczęściej takie praktyki stosują osoby egocentryczne, które nie liczą się z uczuciami innych, lecz nie tylko. Może także się okazać, że nie zdawaliśmy sobie sprawy z zaangażowania drugiej osoby w relację z nami i weszliśmy w związek z kolejną osobą, a wtedy w takim znikaniu nie widzimy nic złego.
Mechanizmy obronne, o których nie wiemy
Niestety takie znikanie może stanowić także mechanizm obronny – nieuświadomiony i wynikający na przykład z braku umiejętności radzenia sobie z emocjami. Dla przykładu osoba, która boi się bliskości, w momencie gdy ją od kogoś otrzyma, ucieka, bo nie umie poradzić sobie z tym, że dostała coś, czego tak bardzo jej brakowało. Postrzeganie przez ten pryzmat ghostingu jest usprawiedliwianiem osoby go stosującej, ale będąc obiektywnym musimy wiedzieć, że i taka sytuacja może mieć miejsce. Należy przyjrzeć się osobie, temu co mówi gdy ją poznajemy. Jeśli okazuje się, że stosuje ten typ zrywania znajomości z premedytacją i bardzo często, to z dużym prawdopodobieństwem możemy mówić o perfidnym, świadomym działaniu, a nie braku umiejętności wyjścia z nietypowej sytuacji.
Jednak o premedytacji działania takich osób nie chciałabym mówić więcej, bo jest to dla mnie całkowicie niezrozumiały i trudny temat. Chciałabym pochylić się nad mechanizmami obronnymi, które kierują osobami odcinającymi się emocjonalnie i na tym skupię się w kolejnej części tego tekstu, do której zapraszam jeszcze w tym roku!
Komentarze