Spójrz z wdzięcznością na EMOCJE

Czy znasz etymologię słowa „emocje”? Wyraz wywodzi się z języka łacińskiego „emovere”, czyli: poruszać, w ruchu. Gdy wpiszemy to w googlowskiego translatora, to otrzymamy również tłumaczenie – usuwać. Słowa mają w moim życiu ogromne znaczenie. Jako mała dziewczynka uwielbiałam czytać, od podstawówki najlepiej wychodziły mi rozprawki, konkursy recytatorskie, później liceum z rozszerzonym językiem polskim, staże, kierunek studiów, praca zawodowa. Wszystko ma wspólny mianownik – słowa. Wierzę, że moja ścieżka Duszy powiązana jest z wypowiadaniem się, pisaniem, tworzeniem. Stąd też często zaglądam do słownika, zazwyczaj wtedy, gdy jakieś słowo ma dla mnie duże znaczenie lub uparcie powraca w myślach. Ostatnie tygodnie to przede wszystkim moje refleksje nad słowem EMOCJE i powrót do wiedzy, o której tak często zapominamy w codzienności. To, co dzieje się w naszym wnętrzu, co nas dotyka, co nas PORUSZA, ma ogromny wpływ nie tylko na nasze decyzje i działania, ale i na nasze ciało. Nasze uczucia interpretują dla naszego mózgu zdarzenia i wartościują doświadczenia. Jeśli się czegoś boimy albo na coś wściekamy, to uważamy sytuację za „negatywną” i odwrotnie – radość, duma, miłość powoduje, że sytuacja jest „pozytywna”. A to wszystko tworzy energetyczny zapis w komórkach naszego organizmu, które reagują na wibrację zapisu w odpowiedni sposób.

Elizabeth Gilbert

„Ostatecznie jesteśmy tym, co myślimy. Nasze emocje są niewolnikami naszych myśli, a my jesteśmy niewolnikami naszych emocji.”

Psychologia, psychiatria, filozofia, biologia, chemia, rozwój duchowy a przede wszystkim NASZE ŻYCIE nieustannie weryfikują, czym są emocje i jak na nas wpływają. Słyszałaś/słyszałeś teorię, że jednym z powodów, dlaczego Dusze wybierają planetę Ziemię na kolejną inkarnację, jest właśnie możliwość poznania kalejdoskopu emocji? To bardzo rozwijające dla Duszy doświadczenie, by móc poczuć, czym jest złość, radość, smutek, zazdrość, strach i wiele, wiele innych. I jak bardzo trafne jest w tym kontekście znaczenie słowa „poruszać”. W swych rozmyślaniach doszłam do wniosku, że to właśnie emocje poruszają nas do rozwoju. Dlaczego? Bo dają nam sygnał, że COŚ SIĘ W NAS DZIEJE, że coś nas uwiera, boli, wzrusza. Właśnie wczoraj wzięłam udział w drugiej edycji konferencji „Emocje i Ja”, organizowanej przez Dolinę Cudów (projekt Dariusza Szyndelarza). Dzięki wykładowi Magdy Wdowiak, zajmującej się obszarem Totalnej Biologii, przypomniałam sobie, jaką rolę odgrywają w naszym życiu emocje. Co nam mogą wskazać, gdy przyjrzymy się im wnikliwe, ale pod innym kątem. NASZE POTRZEBY. Emocje dają nam informację, czego nam brakuje, aby być w pełni spójnym, prawdziwym, szczęśliwym. Dlaczego? Dane uczucie pojawia się w nas tylko wtedy, gdy w polu informacyjnym jest już zapisana informacja o doświadczeniu z przeszłości (również z życia naszych przodków), które nas poruszyło, wywołało u nas wstrząs, traumę. Należy pamiętać, że „trauma” to określenie również na wydarzenia, które wydawały nam się wtedy (lub z biegiem lat wydają się teraz), z poziomu mentalnego nieistotne, błahe, jak np. zgubienie ulubionej zabawki w wieku trzech lat. Tamto uczucie strachu, smutku lub złości zapisało nam się polu informacyjnym i na przykład już teraz – w wieku trzydziestu lat, każda strata materialna będzie na nas wpływała podobnie.

Czasem bardzo trudno jest nam zidentyfikować właśnie to pierwotne wydarzenie, od którego się zaczęło. Późniejsze sytuacje w życiu mogą jednak pomagać nam trafić na jego trop, wielokrotnie aktywując ten sam brak i w rezultacie – tą samą emocję. Gdy konkretna emocja powraca do nas zbyt często lub trwa zbyt długo, zaczyna odczuwać to nasze ciało. Emocje o niskich wibracjach tworzą zaburzenia i choroby. Dopiero UŚWIADOMIENIE SOBIE praprzyczyny, zaakceptowanie jej i emocjonalne uzdrowienie da nam szansę, by uzdrowić również ciało.

Wpływ emocji na ciało fizyczne jest niepodważalny – pomyśl nawet o takich prostych przykładach jak ból głowy, gdy się ciągle czymś martwisz albo zmiany w gospodarce hormonalnej (np. podwyższenie kortyzolu, zaburzenie insuliny), gdy towarzyszy Ci długotrwały stres. Czy zastanawiałaś się kiedyś, co może oznaczać dla Twojego ciała odczuwanie żalu, wyrzutów sumienia, złości? Może zechcesz zrobić to teraz, biorąc za przykład emocję, którą odczuwasz na co dzień najczęściej? Emocja to SYGNAŁ dla Ciebie, że jest coś, co potrzebuje Twojej uwagi, jest jakaś potrzeba domagająca się spełnienia. Dlatego nawet te trudne emocje (zazwyczaj przez nas niechciane) możesz rozważać w kategorii daru, bo zyskujesz szansę, by poznać lepiej siebie i jeśli chcesz – coś z tą informacją zrobić. Z tematem Totalnej Biologii, Psychobiologii oraz Techniki Uwalniania Emocji zapoznałam się bliżej około trzech lat temu, gdy pojawił się w moim ciele już bardziej konkretny „problem” zdrowotny. Poczucie żalu, które odczuwałam w stosunku do mojej najbliższej rodziny, zaczęło wypełniać mnie tak mocno, że w końcu przelała się ta przysłowiowa i jednocześnie cielesna czara goryczy… Czułam nieustanny ucisk w klatce piersiowej, a gdy kolejna rozmowa czy zdarzenie aktywowało we mnie żal, blokowałam się i miałam problemy, by złapać oddech. To wtedy zaczęłam interesować się emocjami i ich wpływem na zaburzenia funkcjonowania organizmu, ale to niejedyny przykład z mojego życia, gdy chciałam „pracować” ze swoimi emocjami, by zauważyć zmiany w moim ciele. Sesje uwalniania emocji pomogły mi usunąć ten ucisk w klatce, zdjąć ciężar i znowu swobodnie oddychać! (Usunąć? Czy nie wracamy do początków tego tekstu i znaczenia słowa „emocje”?)

Emocje wróciły do mnie żywo i trochę boleśnie w ostatnich tygodniach. Może to za sprawą Pełni w Wodniku, której energia poruszała nasze wnętrza i wydobywała na wierzch pytania i sprzeczności? A może przyszedł czas, aby znowu skupić się bardziej na odczuwaniu, a nie na działaniu? Przyznaję przed samą sobą, że ostatnio zaniedbałam trochę ten obszar i przydały mi się pstryczki w nos w postaci tych mniej przyjemnych uczuć: poczucia niezrozumienia i (dobrze znajomego) żalu… Emocje po raz kolejny poruszyły mnie do pracy nad swoimi uczuciami, ego i rozwojem. I choć zaskoczyła mnie ta informacja, że tam głęboko, w nieświadomości tkwią jeszcze jakieś nieodkryte rejony i niezaopiekowane potrzeby, to po raz kolejny jestem im za to poruszenie wdzięczna.

Powiązane wpisy

Natalia de Barbaro:  Nie trzeba żyć bitewnie. Zabawa też może okazać się drogą do wewnętrznej wolności

Ile razy trzymałyśmy łuk, napinałyśmy i strzelałyśmy do celu, czując gdzieś w trzewiach, że to nie nasza dyscyplina. A może było całkiem nieźle, przywykłyśmy, a nawet nam się podobało, choć przecież nigdy nie pytano, jaką tarczę chcemy przed sobą postawić. A Ty jaki miałaś wybór? Czy zamiast łuku brałaś czasami do ręki krosna, kolorowe nitki i zaczynałaś tkać. Kim jesteśmy, jakie mamy potrzeby, jaka energia nami kieruje. Czy czujemy wewnętrzną wolność, a może jesteśmy znieruchomiałe, choć w ciągłym ruchu. – Jak się ma twoja wewnętrzna Dziewczynka? A może dawno jej nie słuchałaś, nie pytałaś o nic – mówi Natalia de Barbaro, psycholożka, felietonistka, autorka między innymi „Czułej przewodniczki” i „Przędzy”

Komentarze