Pozory spontaniczności w związku, o których myślimy, że są naprawdę.
Od kilku dni leżę, bo choroba powaliła mnie doszczętnie. Nie jestem może przykuta do łóżka, ale nie mam też na tyle siły żeby się z niego wydostać. Myślę o tym, że gdybym nie podjęła się leczenia, to powikłania byłyby dla mnie opłakane w skutkach. Co więcej, wiem, że przy tej chorobie konkretnie, pozostawienie mojego organizmu bez konsultacji ze specjalistą, nie miałoby sensu, bo bez farmakologii nie zdołałabym się uleczyć. Wzięłam zatem sprawę w swoje ręce i poszłam do lekarza, po czym wykupiłam i zażyłam przepisane leki. Sytuacja wydaje się być analogiczna do tego, o czym chcę dziś napisać kilka słów, a mianowicie o „pozorach spontaniczności”, które pojawiają się w związkach i w które bezsprzecznie wierzymy myśląc, że są spontanicznością – nie wiedząc o tym, że są to tylko pozory.
Wszystko, to pozory
Kilka dni temu, czytając posty psychologów, pojawiające się w podpowiedziach aplikacji, której używanie zajmuje mi zdecydowanie za dużo czasu w ciągu dnia, trafiłam na pojęcie „pozory spontaniczności” i zaczęłam się nad nim zastanawiać. Genialne! W skrócie, to pani psycholog, prowadząca terapie dla par, pisała o tym, że uświadamia ludziom na terapii, iż to, że choć wydaje się im, że spontaniczność, która gościła na początku ich związku wygasła, to nieprawda. Jej tak naprawdę nigdy nie było. Szok, prawda? Otóż rzeczywiście – na początku relacji każda z osób w nią zaangażowanych się stara. Przekładamy spotkania żeby móc spotkać się z osobą, którą jesteśmy zainteresowani, przedkładamy rozmowy z drugą osobą ponad te z innymi, ubieramy się ładnie itp.. Działamy w ten sposób, by osiągnąć cel. Zainteresować sobą drugą osobę, spędzać z nią jak najwięcej czasu, poznać ją bliżej. Tu właśnie dostrzegam analogię z moją obecną chorobą i pójściem do lekarza po pomoc żeby się wyleczyć. Gdyby żadna osoba w relacji nie podjęła się wysiłku celem osiągnięcia sukcesu, to zwyczajnie efekt byłby mizerny. Mówiąc wprost – nic by z tego nie było. A seks? Seks także jest całkiem zaplanowany!
Zaplanowany seks
Tu pewnie pomyślicie „ale jak to?”, bo przecież na początku relacji romantycznej hormony szaleją i jeśli tylko nadarzy się okazja, to wykorzystujemy ją na wszelkie sposoby. W porządku, ale pamiętajmy, że nadal jesteśmy na to przygotowani, chcemy tego i myślimy o tym. Staramy się dbać o swój ubiór i higienę osobistą, więc w żadnej sytuacji nie będziemy czuć się niekomfortowo. Nawet jeśli takowa się nadarzy, to dzięki szalejącym hormonom łatwiej będzie nam przymknąć na nią oko. Staramy się na wszelkie sposoby, by danej chwili być najlepiej jak umiemy i najdłużej jak się da – byle z tą drugą osobą. Pamiętamy żeby zabrać ze sobą na randkę odzież na przebranie, na wypadek gdyby przedłużyła się do czasu śniadania. Przede wszystkim chodzimy na te randki, odkładając inne sprawy czy problemy na bok. Dążymy do kontaktów intymnych. Planujemy je nie umawiając się z innymi osobami w dniu randki lub wychodząc z większej imprezy wcześniej i tylko we dwoje. Nie ma tu więc mowy o spontaniczności tylko staraniu się i braniu życia w swoje ręce.
Nie chce mi się
Raczej nikomu się nie chce. Jeśli jednak zależy Ci na drugiej osobie, to zrób, co w Twojej mocy żeby dać z siebie wszystko w tej czy innej relacji. Dopiero wtedy, w momencie odrzucenia, będziesz wiedział, że to nie Twoja wina, bo zawaliłeś wszystko co mogłeś. Zrozumiesz zwyczajnie, że to nie była para dla Ciebie. Kiedy hormonalne szaleństwo zanika, przeważnie zbiega się to z czasem, w którym znamy już tę drugą osobę na tyle, że mamy zaspokojoną pierwszą ciekawość. Kiedy czujemy się przy niej bardziej swobodnie, naturalnie, możemy pozwolić lub pozwalamy sobie na więcej. Nie zwalnia nas to jednak z tego, by przestać dbać o higienę czy przestać drugą osobę szanować. Nie zwalnia nas to z procesu starania się i dbania o drugą osobę, tylko dlatego, że już jesteśmy pewni, że się jej podobamy, bo prowadzi to wprost do katastrofy. Pamiętaj, że nie zachowywałeś się tak od początku, więc ta osoba nie poznała Cię jako lenia i nieroba, chama czy prostaka. Nie dziw się, że ta osoba nie zgadza się na traktowanie jak odpad czy w najlepszym wypadku jako niewidzialną. Nie chce żebyś na nią krzyczał, przerzucał odpowiedzialność, zmieniał zdanie pod wpływem złych emocji, nie wspominając już o większych ekscesach. Pamiętaj, że jak się poznaliście, to byłeś wesoły, opowiadałeś żarty, współczułeś, słuchałeś, dawałeś rady, czas, dawałeś siebie. Wysyłałeś jej piosenki, by wprost nie mówić, a jednak wyrazić swoje uczucia. Gotowałeś, sprzątałeś, otwierałeś jej drzwi, by mogła przez nie przejść jako pierwsza. Ściągałeś czapkę z głowy spacerując z nią nocą w środku zimy i choć w Twoim mniemaniu bardziej po to, by nie wyglądnąć w niej głupio czy dziwnie, to w jej oczach ten drobny gest był gestem największego poświęcenia i szacunku okazanego właśnie jej. Podkreślam po raz kolejny – dotyczy to każdego z nas – bez względu na płeć.
Tym krótkim tekstem chciałam Wam zwrócić uwagę na rzeczy oczywiste, a jednak niewidoczne i życzyć żebyście się kochali. Zostawiam Wam czas na przemyślenia, którymi zawsze możecie podzielić się poniżej – w komentarzach.
M.
Źródło zdjęć i obrazków:
<a href=”https://pl.freepik.com/darmowe-zdjecie/sylwetka-pary-siedzacej-na-molo-o-zachodzie-slonca-wygenerowana-przez-sztuczna-inteligencje_42519851.htm#page=2&query=mi%C5%82o%C5%9B%C4%87&position=16&from_view=search&track=ais_ai_generated”>Obraz autorstwa vecstock</a> na Freepik
Komentarze