„… skoro snem życie jest całe i nawet sny tylko snem” – o snach i rzeczywistości z perspektywy filozofii kwantowej

Nie ma chyba osoby, która w pewnym momencie swojego życia nie zafascynowałaby się snami. Skąd one się biorą? Czy to nasza podświadomość chce za ich pośrednictwem coś nam przekazać, czy sny to tylko nieuporządkowany zlepek myśli, emocji i uczuć na temat zdarzeń minionego dnia? Teorii jest całe mnóstwo, a o wadze tematu świadczy to, że snami zajmował się między innymi największy psycholog i psychiatra naszych czasów, Carl Gustav Jung, który poświęcił im książki O istocie snów oraz Analiza marzeń sennych, a o swoich własnych snach pisał w autobiograficznej pozycji Wspomnienia, sny, myśli. Zostawmy jednak Junga i spójrzmy na to, co o snach można powiedzieć z perspektywy filozofii kwantowej.

Sen a jawa

Naturalnie przeciwstawiamy sen jawie, więc powinniśmy najpierw przypomnieć sobie, co teoria kwantowa mówi o rzeczywistości, aby mieć jakiś punkt odniesienia. Według nauki materialistycznej i fizyki newtonowskiej świat materialny jest prawdziwy, gdyż można go zweryfikować zmysłami – wzrokiem, dotykiem, słuchem itd. Świat ten możemy zbadać, możemy wykonywać w nim różne eksperymenty, co ma właśnie świadczyć o jego ważności i prawdziwości. Filozofia kwantowa mówi zaś, że rzeczywistość nie istnieje obiektywnie, a jest tworzona przez obserwatora. To świadomość tworzy świat materialny. Wszystko bowiem istnieje w formie możliwości w polu kwantowym i dopiero wybór konkretnego potencjału sprawia, że przeradza się on w „rzeczywistość” – tj. ze sfery mentalnej przechodzi w swój ekwiwalent fizyczny. Umysł, jak i materia, znajdują się WEWNĄTRZ nas, jednak równocześnie istnienie umysłu i poczucie oddzielenia od materii sprawia, że to materia daje nam złudzenie rzeczywistości.

Zastanów się, ile Twoich myśli w ciągu dnia dotyczy świata zewnętrznego lub Twoich reakcji na to, co „dzieje się” w tym świecie? Przypisujemy światowi materialnemu ogromną wagę, dlatego SNY – jako coś „fikcyjnego” są często przez nas ignorowane, traktowane jako zabawy wyobraźni, igraszki umysłu. Czym jednak tak naprawdę różnią się od rzeczywistości, skoro TEŻ rozgrywają się w naszej głowie? Cytując Calderona – „cóż szczęście dać może nietrwałe, skoro snem życie jest całe i nawet sny tylko snem”. Świat materialny wydaje się obiektywny, gdyż jest w nim ciągłość wydarzeń: codziennie wstajemy, robimy mniej więcej to samo, widzimy te same osoby, kładziemy się spać i następnego dnia pamiętamy o tym, co wydarzyło się w dniu poprzednim. W snach ciągłości nie ma – tak się wydaje na pierwszy rzut oka. Czy aby na pewno?

Rzeczywistość to też iluzja?

Według Amita Goswamiego, fizyka kwantowego, w snach mamy ciągłość – SENSU, a nie wydarzeń. Jeśli uda nam się zapamiętać sny z jednej nocy, to zauważymy, że choć sceneria się zmieniała, to „temat” był wciąż taki sam. Należy więc uznać, że sen to stan świadomości, tak jak i życie na jawie to stan świadomości. Czy mamy powody (oprócz ciągu przyczynowo-skutkowego na jawie), żeby jeden stan był ważniejszy niż drugi? Z tej perspektywy podejście mistyków – mówiące o tym, że rzeczywistość to TEŻ iluzja – wydaje się interesujące. Sny tworzy ego, małe „ja” każdego z nas, zaś rzeczywistość – to sen wyższej jaźni: boga (świadomości kwantowej). Jeśli to zrozumiemy – to według buddystów przestaniemy tak cierpieć na skutek niechcianych przez nas wydarzeń, bo będziemy wiedzieć, że nie mają one tak naprawdę większego znaczenia. Dlatego właśnie tak duże znaczenie ma medytacja – dzięki niej wyzwalamy się z więzów świata materialnego, stajemy się wobec niego trochę zdystansowani, zabieramy mu nieco ważności, kierując się ku samym sobie.

Sny też mogą skierować nas ku próbie zrozumienia własnego wnętrza. To w nich pojawiają się bowiem przeróżne uczucia i odczucia, znaczenia oraz konteksty znaczeń. Okazać się może, że sytuacja, która dotyka nas w rzeczywistości, znajduje odzwierciedlenie właśnie w snach – nie dosłownie jako dane wydarzenie, ale właśnie jako określone uczucia, określony SENS. Znaczenie danego snu jest ukryte, ale przecież pochodzi z Twojej własnej podświadomości – więc to TY tylko, jako autor własnego snu, możesz go dobrze zinterpretować. (Wszelkie kursy interpretacji snów mogą być istotne jedynie o tyle, o ile poruszają temat archetypów – są to bowiem symbole wspólne dla całego społeczeństwa, pojmowane intuicyjnie). Twórca terapii Gestalt, Fritz Perls wskazuje nawet, że każda osoba występująca w Twoim śnie to Twoja projekcja Ciebie samego, jakiejś określonej cechy itd. Według filozofii kwantowej to powinno dać nam do myślenia – jeśli w śnie sami odgrywamy wszystkie role, mimo że wydaje nam się, że są to inne osoby, to czyż podobnie nie powinniśmy myśleć po przebudzeniu? Że to my sami tworzymy jawę i to nasza podświadomość tworzy wydarzenia, w których bierzemy udział? Oczywiście to rodzi inne pytania, między innymi o wolną wolę innych osób – czy ją posiadają, czy odgrywają to, co chce nasza podświadomość? Neville Goddard polecał kierować się zawsze złotą zasadą, czyli wyobrażać sobie innych w najlepszej ich wersji i życzyć im tego, co najlepsze – bo skoro to my wyobrażamy, to powinniśmy kierować się w tym miłością i dobrem.


Tak naprawdę wszystko, co dotyczy naszego istnienia, naszej świadomości – to tylko filozofia. Czy możemy bowiem w jakiś sposób poznać prawdę? Chyba jedynie przez własne doświadczenia można odnaleźć jakiś sens tego wszystkiego. Można na przykład interpretować swoje sny, aby zrozumieć samego siebie. Można zacząć praktykować prawo założenia, aby zobaczyć, czy faktycznie możemy zamanifestować dla siebie to, co chcemy. Ale przede wszystkim można medytować, aby uspokoić swój umysł…

Powiązane wpisy

Ego – nasz przyjaciel czy wróg? Część 1/2

Wyobraź sobie, że gdzieś w świecie, ba, na wyciągnięcie ręki, istnieje osoba, którą sobie wymarzyłeś. Ma charakter, który wydaje Ci się bezbłędny, wygląd jak ze snów. W przyszłości może to być Twój szczery przyjaciel, doskonały kochanek, pomocny sąsiad czy oddany współmałżonek. Okazuje się, że ta osoba jest bliżej niż myślisz – idzie na imprezę, na której i Ty będziesz. Masz okazję spotkać się z nią, poznać ją, zamienić z nią kilka słów, ale jedyna myśl, która przychodzi Ci do głowy, to: „nie zaryzykuję, bo na pewno nie osiągnę sukcesu”…

Komentarze